Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że 63,4% treści w internecie stanowią obrazy. Dlaczego tak dużo, cóż… moda na zdjęcia jedzenia, selfie i kilka platform społecznościowych skupionych na obrazach sprawiło, że to właśnie obrazy zyskały przewagę nad treściami.
Doświadczenie uczy, że przytłaczająca większość problemów z SEO u fotografów wiąże się z całkowita ignorancją zagadnienia pozycjonowania obrazów. A kto jak kto, ale Twoi klienci przede wszystkim szukają obrazów na których zobaczą Twoje zdjęcia i to tymi wyborami kierując się szukając fotografa dla siebie!
Jak fotograf może sam pozycjonować zdjęcia?
1. Nazwa pliku. Śmiem twierdzić, że 9/10 fotografów zupełnie ignoruje to zagadnienie nie zdając sobie sprawy z tego jak wielką krzywdę sobie wyrządzają. Najczęściej spotykam nazwy typu IMG_1234 (świadczące o nazwie analogicznej do tej z puszki), ewentualnie numeracja od 1. Owszem, automatyka jest fajna, pytanie czy chcemy tez, by to automaty odwiedzały naszą stronę? Zapewne nie, więc warto i na en proces publikacji zdjęć trochę czasu poświęcić. Porada: znak odstępu – to nie to samo co _ dla robota czytelny i zrozumiały jest myślnik, to jego używaj do opisywania zdjęć.
2. Format pliku. Ilu to dyskusji na facebookowych grupach byłem świadkiem jest nie do określenia. Jedno co wiem na pewno i nie jest to wielką tajemnicą, że im większe i ładniejsze zdjęcie tym łatwiej pokazać swój warsztat potencjalnemu klientowi. Roboty indeksujące mają jednak nieco inne zdanie, dla nich liczy się rozmiar pliku. JPG sprawdza się dobrze, choć ostatnio panuje wyraźna moda na pliki PNG – jedno co trzeba im przyznać, png(ki) są zdecydowanie mniej „obcinane” podczas kompresji przez co łatwiej o wysoką jakość pliku. Pamiętajmy jednak o restrykcjach Google dotyczących szybkości ładowania stron – łatwo tu dostać kilka punktów ujemnych…
3. Wymiary i skalowanie. Od kilkunastu miesięcy, a może już i kilku lat, walka z robotami w której stawką jest pozycja trwa tez na polu szybkości działania witryn. Z resztą, pal licho wyszukiwarki, kto lubi czekać kilkadziesiąt sekund na załadowanie strony? Reguła jest prosta, albo ładuje się ona szybko, albo wcale, bo z każda sekundą szansa, że internauta zamknie stronę nie czekając na jej wczytanie rośnie niemal wykładniczo. Zatem powiem po raz kolejny – zdjęcia wysokiej jakości i o małym rozmiarze, innej drogi nie ma.
Myślę, że te kilka rad przekonało każdego do rozsądnego dobierania zdjęć, tak by ich wartość była wysoka, a ich sposób publikacji i jakość samego pliku była optymalnym połączeniem kompresji i słów kluczowych. Jest to na pewno niskonakładowa metoda na poprawienie pozycji Twojej strony w organicznych wynikach wyszukiwania.