Czasami słyszysz słowa które nic nie mówią. Jakie to? W ogłoszeniach o pracę moje ulubione to „Atrakcyjne wynagrodzenie” oraz „Oferujemy pracę w dynamicznie rozwijającej się firmie”. Jak takie puste słowa wyglądają w fotografii i jak ich unikać?
Skąd biorą się te określenia u nas fotografów?
Najprościej będzie powiedzieć, że robimy zdjęcia a nie piszemy piękne zdania. To tylko po części prawda. Drugie dno tego zjawiska to zbyt dobra znajomość swojego produktu – czasami też zbyt mała (o dziwo to możliwe, o tym później).
Podczas moich rozmów z osobami borykającymi się z problemem marketingu swojej firmy często dochodzimy do punktu, w którym powstają puste słowa. Najczęściej co widujecie na stronie głównej fotografa? „serdecznie witam na mojej stronie” – fajnie, ale to komunikat, który nic nie daje, poza marnowaniem czasu na jego przeczytanie. Forma rodem z czasów listów pisanych nie sprawdza się w dobie natychmiastowej wymiany informacji i esencji komunikatu w XXI wieku.
Dlaczego tak się dzieje?
Kiedy rozmawiam z Wami jak powinna wyglądać Wasza strona zawsze słyszę „główna ze sliderem, o mnie, galeria, kontakt”. Dlaczego? Bo wszyscy tak mają. Taka strategia przetrwania ma sens, gdy jesteś pierwszy raz w restauracji, kinie, czy innym miejscu, którego zasady nie do końca są Ci znane. Wtedy rozglądasz się, patrzysz co robią inni i ich naśladujesz. Tak działa nasz system adaptacji mniej więcej od czasów, kiedy podstawowym zadaniem człowieka było zdobycie pożywienia i nie stanie się pożywieniem.
Jak mówiłem, to ma sens, kiedy chcesz i musisz identyfikować się z ogółem, wtopić się w tłum. Komunikacja i marketing polegają jednak na czymś zupełnie odwrotnym. Albo się wyróżnisz i zapadniesz w pamięć – albo cóż – jesteś częścią szarej masy stanowiącej tło, dla tych wyróżniających się.
Pytanie, od którego należy zacząć konstruowanie punktu styczności z marką (każdego czy to strony www, czy fanpagjdża, czy ulotki) należy zacząć od pytania „Jaki chcę osiągnąć efekt?”. Tak postawione pytanie określa formę i treść jaką ten punkt powinien zawierać. Zatem… Jaki efekt chcesz osiągnąć na stronie „o mnie”? Zatem zawsze – forma zależna jest od funkcji.
Może się okazać, że Twoich klientów nie interesuje, że urodziłeś się z aparatem, albo że byłaś szkolną brzydulą w za dużym swetrze. Powiem więcej – tak jest w większości przypadków, ale o tym czego tak naprawdę szukają klienci będzie innym razem.
Inny przykład? Jakiś czas temu kupowałem samochód. Trwało to prawie 11 miesięcy. Nie wiedziałem do końca jaki on ma być – na pewno lepszy niż obecny. Przeglądałem wiele ogłoszeń i wyłapałem pewną prawidłowość. Jeśli sprzedawca był typowym handlarzem i oferował wiele samochodów jednocześnie i jakimś cudem miał dwa bardzo podobne egzemplarze to już przegrał… Parę razy trafiłem właśnie na taką sytuację. Okazywało się wtedy, że pośród dwóch ogłoszeń „sprzedam opla” jedno bywało znacznie tańsze (albo inaczej, drugie było wyraźnie droższe). Tu przejawiała się właśnie klątwa wiedzy wspomniana na wstępie. Ów Janusz wiedział o „bliźniakach” coś co nie pozwalało mu żądać za nie podobnej ceny. Zatem warto było dokładniej obedrzeć ten tańszy. Zawsze się okazywało, że miał więcej przygód niż początkowo pamiętał sprzedający…
Ci, którzy mieli możliwość wystawienie mi referencji (tu gorąco pozdrawiam tych, którzy tego jeszcze nie zrobili, a obiecywali) wiedzą, że zaczynam często od pytania – opowiedz mi o swojej firmie – co i dla kogo robisz i po co. Często nie wiedzą. Jeśli sam ni potrafisz zdefiniować czym zajmuje się Twoja firma – to jak ma to zrozumieć klient? Cały szkopuł polega na tym, że klient ma wiedzieć, dlaczego Ci płaci. I dlaczego płaci Ci więcej niż Twojej konkurencji.
Dobrze jest, jeśli umiesz mówić do swojego klienta o rzeczach których nie musi rozumieć w sposób który przemówi do jego wyobraźni. Popatrz, coca cola dostarcza orzeźwienie, rebook woła „bądź kimkolwiek zechcesz”, apple „think different” l’oreal mówi kobietą „bo jesteś tego warta”. Powiedz klientowi co zyska – czego będzie miał więcej lub mniej dzięki Tobie.
Co znaczy, że wiesz za mało o swoim produkcie? Bynajmniej nie chodzi o to, ze nie wiesz jakiego procesu i barwnika używa Twój lab. Chodzi o to, że nie umiesz wykazać zalet i cech jakie mają Twoje odbitki czy albumy. Tym samym nie będziesz w stanie określić korzyści jakie niesie za sobą ich zakup.