Jak działa Google? To wiedza warta mniej więcej tyle ile sama Google Inc., na szczęście co jakiś czas sam Gigant z Richmond uchyla rąbka tajemnicy, reszta to wyniki testów, obserwacji i wróżenia ze szklanej kuli. To co jest pewne to to, że w ciągu ostatnich kilku lat mechanika ustalania pozycji zmienia się szybciej niż kiedykolwiek. Z grubsza znany też jest kierunek tych zmian – chodzi o maksymalne przyśpieszenie indeksowania oraz o wykluczenie sztucznie napompowanych pozycji stron. Innymi słowy wysoko ma być dobry kontent o dużej wartości dla usera – reszta wypad na koniec kolejki – tak w skrócie.
Spółka i zoo czyli kto?
Powszechnie mówi o kilku algorytmach odpowiedzialnych za indeksowanie treści. Postaram się krótko je scharakteryzować i opisać, być może pomoże Ci to w tworzeniu wartościowych treści na stronie.
W okolicach dnia kobiet pojawiła się spora aktualizacja, która w niektórych wypadkach nieźle namieszała w pozycjach, szybko zyskała miano Fred (tak, jak ten z Flinstonów). Wiele wskazuje, ze ten algorytm na celownik bierze Black Hat SEO i wszystkich spamerów. Obserwacje pokazały, ze największe spadki zanotowały strony linkowane z słabych źródeł o niskiej wartości, zwłaszcza zapleczy. Generalnie chodzi o to, ze jeśli kiedyś liczyło się ile linków prowadzi do Twojej strony, to teraz liczy się bardziej niż ilość – gdzie te linki są. I tak link z Onetu to nie to samo co link z Imię Nazwisko Photography kropka peel. Fred prawdopodobnie wycina sporo tych drugich.
Sowa. Nazwa tego algorytmu nie jest przypadkowa, sowa, jako ikona mądrości ma za zadanie walczyć z fake newsami (tak, tymi o wypadku pod Twoim domem, sexie gimnazjalistek i innymi clickbaitami – czyli kliknij i dowiedz się jaka to tragedia się komuś innemu przytrafiła). Co ciekawe, ten algorytm wchodzi w interakcję z użytkownikami i potrafi wyświetlić w Google krótką ankietę mająca na celu ocenę podpowiedzi i ich przydatności. Algorytm ten monitoruje poza fake newsami frazy nawołujące do nienawiści, przemocy lub o charakterze jednoznacznie sexualnym.
Opos. Ten futrzak robił porządki w wynikach lokalnych (czyli fraza + miasto). Głównie w Local Pack, czyli wszystkim tym co wyświetla się tuż pod mapką. Z poczynionych obserwacji wynika, że zyskała na znaczeniu fizyczna lokalziacja użytkownika, Google złagodziło restrykcję miasta, to znaczy, ze firma z Katowic ma teraz większa szanse na pokazanie się w Gliwicach (o ile ma tak określone zasięgi działania), lepiej odsiewane są firmy siostrzane (te same dane, inna nazwa, albo różne dane, ten sam adres, ten sam profil działalności). Opos lepiej tez różnicuje frazy i tak, fotograf Katowice, i Katowice fotograf oraz fotograf Katowice śląskie – to już niekoniecznie to samo.
Panda. To jeden z najstarszych zwierzaków wyszukiwarki. Uznawany tez za jednego z groźniejszych. Jednym słowem ma skubany rozmach. Odpowiada on za ocenę treści strony, tak by wycinać te o niskiej jakości, oraz generowane automatycznie. Ten tez algorytm wprowadził pojęcie duplicate content – karał za posiadanie powielanych treści, nie tylko w obrębie domeny, ale i pomiędzy nimi – więc jeśli kopiowałeś teksty lub ich fragmenty z innych stron – zapewne znasz już tego zwierzaka. Teraz najlepsze, nawet jeśli pod ten „paragraf” podpadała jedna podstrona, to w wynikach wyszukiwania leciała w dół całą strona, także kara sroga i bolesna.
Pingwin – chyba jeden z pierwszych i lepiej zbadanych algorytmów. Mówi się, ze potrafi działać w czasie rzeczywistym a jego zadaniem jest karanie za nienaturalny profil linków i niestosowanie się do wytycznych dla webmasterów publikowanych przez Google. Generalnie jeśli masz śmieciowy profil linków (charakterystyczny dla ofert pozycjonowania za efekt, po 20 zł za frazę) sporo linków z zaspamowanych stron i korzystasz z technik Black Hat to Pingwina już znasz.
Koliber. Koliber poprawia rozumienie synonimów, przez co stara się lepiej zrozumieć treść zapytania i analizuje nie całe zapytanie a jego poszczególne części. Jeśli wcześniej gogle na hasło „jaki fotograf jest najlepszy” prezentowało głównie strony które taką frazę posiadały odpowiednio umiejscowioną, tak teraz, Google stara się zrozumieć o co chodzi i pokazać wyniki zawierające na przykład konkursy, zestawienia czy rankingi.
To rzecz jasna nie koniec. Raz, że Google stale dąży do udoskonalenia wyników wyszukiwania, dwa, powyższe opisy są raczej orientacyjne, a gdyby chcieć dokładnie omówić każdy z algorytmów trzeba by się podpierać ogromną ilością nudnych tabel. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć więcej – może dać znać… w bezsenną noc mogę o tym opowiadać do znudzenia 😉
Przed nami jeszcze tekst o tym jak poznać kiedy dostaliśmy po łapkach i co zrobić, by kara byłą mniej dotkliwa, lub nie było jej w ogóle.