Zawsze powtarzam, aby tworzyć strony dla Waszych klientów a nie dla Was, ale jak sprawdzić kto jest klientem, a co może i ważniejsze, co dzieje się z Twoją stroną w rankingu Google? Dziś pierwsza część poradnika jak badać, analizować i oceniać własną stronę WWW przez pryzmat jej stanu w Google i tego co się z nią i na niej dzieje.

Zaczniemy od podpięcia jednaj z dwóch kluczowych usług.

Jak zainstalować GWT (Google Webmaster Tools – dawniej, albo według nowego nazewnictwa – Google Serach Console)?

Zacząłbym od utworzenia konta gmail na którym będziemy integrować wszystkie usługi – to droga najlepsza, ale jeśli już masz wizytówkę na mapach gogle, albo kanał na YouTube, albo tez korzystasz z innej usługi Googla – skorzystaj z tego samego konta. Co do zasady zawsze sugeruję by pod „firmę” stworzyć osobne konto, na nim będziesz zarządzał firmą a nie wysyłał maile do klientów – niemiecki ordnung i ład zdaje egzamin – nie przegapisz w ten sposób żadnego ważnego maila od wujka G.

Załóżmy, że takie konto już masz (albo właśnie założyłeś). Przejdź do strony: https://www.google.com/webmasters/tools/home?hl=pl i zaloguj się.

Zobaczysz taki ekran, na którym od razu możesz dodać swoją witrynę. Co ważne, w tym narzędziu strony: https://www.strona.pl http://www.strona.pl, https://strona.pl i http://strona.pl to cztery różne strony! O tym jakie to pociąga za sobą konsekwencje opowiem później. Dodaj stosowany przez Ciebie format domeny. Trafisz w ten sposób na panel weryfikacji praw do strony. Najzwyklejsza metoda autoryzacji jest wgranie na serwer (tam gdzie jest katalog główny strony) plików o nazwie zaczynającej się od gogle. Po wgraniu pliku weryfikujemy stronę i włala. Zyskaliśmy dostęp do jednego z potężniejszych narzędzi Google.

W przeciągu kilku dni pojawia się tu informacje o tym jak gogle widzi Waszą stronę – począwszy od informacji o liczbie zaindeksowanych stron aż po stan komunikacji strony z wyszukiwarką: czy może ona „czytać” stronę, co widzi, czy jest to responsywne, czy pojawiają się problemy z wyświetlaniem konkretnych stron, jakie frazy są indeksowane. Dowiecie się też jak wygląda Wasza struktura linków i wiele, wiele więcej. Warto poświęcić parę minut i rozeznać się w dostępnych funkcjach i raportach – na co dzień większość z nich będzie nieprzydatna, ale te o zapytaniach powodujących przejście na stronę będą bezcenne.

Jedna uwaga – te dane są mocno niedokładne i należałoby je traktować jako trend i przybliżoną ocenę. Dlaczego tak jest? Raz, że zmiany tych danych są zbyt szybkie by były zawsze aktualne i zgodne z prawdą, a dwa, co bliższe prawdy – gdyby ten raport cechował chirurgiczna precyzja łatwo byłoby odszukać powiazania modyfikacji strony z zmianą pozycji – a to dla pozyjnonerów kluczowa sprawa, zaś dla gogle – kluczowy problem. Gdy Ci pierwsi chcą za wszelką cenę wepchnąć każdą stronę na górne pozycje to gogle chce by były tam tylko przydatne, ważne, fajne i ciekawe strony. Zatem raportowanie precyzyjne rażąco godziłoby w interes i wiarygodność wyszukiwarki.

Na dziś tylko tyle i aż tyle. Trzeba trochę czasu by móc operować na danych i je jakoś interpretować. Jeśli macie pytania – zostawcie je w komentarzu – będą podstawą dalszych omówień.

Warto też przypomnieć o moim newsletterze – jego subskrybenci na pewno mogą liczyć na mały bonus i szersze omówienie niektórych tematów. – to nic nie kosztuje, a możesz tylko zyskać – jeśli chcesz się zapisać zrobisz to tutaj lub w boxie po prawej stronie.