Zagadnienie to jest raczej nowe i dość często pomijane w budżetach marketingowych. Niemniej warto mieć na uwadze, że co jakiś czas stronie internetowej należy się (tak, to dobre słowo) lifting.

Pierwsza publicznie dostępna strona www powstała w 1991 roku. Można by więc powiedzieć, że całkiem niedawno, upłynęło raptem 30 lat. Trzeba jednak być strasznym ignorantem, by stwierdzić, że 30 lat w IT, marketingu i komunikacji to nie jest prehistoria.

Jak kiedyś wyglądały strony internetowe?

A dowodem tego niech będzie choćby wygląd tej pierwszej witryny właśnie.

Przez kolejne 4 lata w tworzeniu stron wydarzyło się wiele. Widać to doskonale na przykładzie powstałej w 1995 roku Wirtualnej Polski. Względem pierwszej wersji jest dosłownie przepaść. Zresztą do dzisiejszej formy również jej daleko.

Nie wiem, czy tak zbudowany serwis, miałby szansę na zaistnienie współcześnie. Trzeba jednak przyznać, że w tamtym czasie był to całkiem nowoczesny design i niewiele można było mu zarzucić. Za nami zatem dowód pierwszy: strony się starzeją i to szybciej niż my sami.

Czemu strony www się starzeją?

Strony internetowe dezaktualizują się z kilku powodów. Po pierwsze, kiedy technologia zaczęła raczkować, głównym sprawcą starzenia był błyskawiczny rozwój języków programowania (i kodowania — to dla nerdów). Wydaje się, że aktualnie stoimy u progu ostatniej takiej wielkiej rewolucji: wycofania flash, co ma nastąpić z końcem roku. Do dziś jest on postrzegany jako jeden z bardziej „efektownych” języków. Dzięki niemu sprawni programiści mogli rozwinąć skrzydła, dodając animacje, dźwięki i przejścia. Kiedy logo się kręciło, cała strona się wczytywała, a w pewnym momencie wszystko aż „wychodziło” nam z monitora robiło to ogromne wrażenie. Tego typu projekty można było nazwać efektowną stroną! Pomijając fakt używania flasha do stron, to kto z nas nie grał na lekcjach informatyki w gry pisane właśnie we flashu? Prawda, że było fajnie? Programiści mieli wiele narzędzi do tworzenia w tym języku. Jeszcze do niedawna mnóstwo firm miało swoją stronę opartą o flasha. Niestety z racji tego, że jest on wycofywany z rynku, coraz rzadziej możemy zobaczyć go w akcji. Ostatnim artefaktem, który jeszcze się ostał, jest PUE ZUS. Możecie się tam zalogować i zobaczyć potencjał, który programiści wykrzesali z tego języka (choć zapewniam, że strona PUE ZUS to nie szczyt możliwości tej technologii).

Po drugie, zmieniają się też style projektowania. Zresztą jak w każdym obszarze naszego życia. Dobrze widać to choćby po samochodach. Owszem, mają koła, silniki (tu już można by się spierać) i spełniają tę samą funkcję. To ich design, właściwości mechaniczne i użyteczność (czy też wygoda) różnią się od swoich trzydziestoletnich poprzedników.

Co ciekawe, w przypadku stron www można by spokojnie zastosować porównanie, że ich rozwój przypomina nieco dorastanie dzieci. Z fazy kolorowej i pstrokatej właściwej kilkulatkom doszły dziś do poziomu dojrzałego człowieka, którego znacznie bardziej interesuje treść i merytoryka, a nie sam wygląd.

Czy stronę można zrobić raz a dobrze?

Nie. Nie da się powiedzieć, że strony internetowe są jednorazową inwestycją. Po 3 do 5 lat (zależnie od sektora, w którym działa) zacznie wyglądać na przestarzałą. Jeśli ktoś sądzi inaczej, powinien przeanalizować prosty i dobitny przykład: Google. Strona www jak każda inna można by powiedzieć. Ma jedną jedyną funkcję i cel: dostarczać odpowiedzi. Zobacz, jak od 1998 roku do dziś zmienił się interfejs wyszukiwarki (który dla przypomnienia składa się w zasadzie z trzech elementów: logo, pola tekstowego i guzika).

Jeśli tak prosta w swoim wyglądzie strona na przestrzeni lat zmieniała się tak wiele razy, to nie ma co się oszukiwać, że żadna inna nie będzie tego wymagać. Pytanie zatem: jak projektować witryny internetowe, by były możliwie długo aktualne? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.

Gusta są różne

W zależności od grupy docelowej, do której skierowana jest nasza strona, różnie będzie wyglądać. Niby taki banał, ale wielu właścicieli witryn zupełnie o tym zapomina. Kierują się w ich projektowaniu swoim gustem, zupełnie ignorując preferencje potencjalnych odbiorców. To z resztą najczęstszy błąd i przyczyna niepowodzenia biznesu online. 

Problem ten dotyczy firm, które nie mają określonej misji, celu czy strategii komunikacji. Braki w tych obszarach wychodzą prędzej czy później, bo nie wiadomo z kim ma być prowadzony dialog. Słowa „dialog” używam tu świadomie. Pochodzi z nowoczesnych założeń marketingu, w których marki aktywnie wymieniają informacje z odbiorcami, zamiast być tylko ich nadawcą niczym głośnik.

Wiedza się zmienia

Trzecim po technologii i designie czynnikiem postarzającym witryny jest content. Z biegiem czasu pewne obszary naszej wiedzy się zmieniają. Jeśli Twoja witryna ich dotyka, warto zadbać, by treści były na bieżąco aktualizowane. W ciągu 30 lat ogromnej zmianie uległa wiedza z zakresu choćby żywienia (strony trenerów, dietetyków, siłowni) czy mody (cały sektor modowego ecommerce). Ba, zmianie uległa nawet metoda resuscytacji krążeniowo-oddechowej, więc strony, które jej dotyczą, powinny nanieść poprawki. Dobra strona internetowa pozostaje w zgodzie z aktualnym stanem wiedzy i jeśli zachodzi taka potrzeba, jest aktualizowana. Wszystko po to, by dostarczać użytkownikowi świeżych i wartościowych treści. Krótko pisząc takich, których faktycznie potrzebuje i które są podane w możliwe najprzystępniejszy formie.

Stojąc w miejscu cofasz się?

Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli wszyscy idą naprzód, a Ty przynajmniej na chwilę się zatrzymasz, to jest tak, jakbyś się cofał. I jedno jest pewne: w takim tempie zostaniesz w tyle. Stanie się tak za sprawą zmian preferencji Twoich odbiorców. Bo ich gusta z biegiem lat ulegają transformacji. To samo z resztą dotyczy rynkowych realiów, konkurencji i oferowanych produktów. Zatem i Twoja strona powinna się zmienić.

Ostatnie lata w obszarze projektowania stron upływają pod hasłem minimalizmu. Dziś już nikt nie pamięta animowanych banerów, a filmy na stronie głównej to już rzadkość. Wymogi optymalizacji technicznej i SEO sprawiają, że strona musi być lekka, szybka i przejrzysta. Nie ma tu wiele miejsca na fantazję i wszystkie kolory tęczy. Są od tej reguły oczywiście wyjątki. Najłatwiej je znaleźć w grupie „seo i wydajność u nas się nie liczy, to ma wyglądać” i często dotyczy niszowych produktów i tematów. Fantastyczną wręcz kopalnią przykładów jest strona https://www.awwwards.com/. Wygrywa permanentny wręcz konkurs o miano najlepszego projektu strony. To, co można tam zobaczyć, jest jak koncepcyjny mercedes. Z tą różnicą, że te strony naprawdę istnieją.

Starość nie radość…

Jakie są oznaki starzenia się strony internetowej? Przede wszystkim wolniejsze działanie i mniejsza wydajność. W skrajnych przypadkach możliwy jest spadek transakcji, zapisów do newslettera, czy liczby zapytań. Krótko pisząc, słabnie konwersja. Dzieje się tak w momencie, kiedy strona jest trudna w obsłudze (świetnie to było widać w przypadku witryn, które zignorowały smartfony i responsywność) albo nieatrakcyjna czy to wizualnie, czy merytorycznie. 

Zanim jednak do tego dojdzie, można zaobserwować kilka objawów sygnalizujących konieczność zmian. Większość znajdziesz w usłudze Google Search Console. Możesz tam dokonać przeglądu diagnostycznego witryny. Jeśli tylko zalecenia dla twórców stron ulegają aktualizacji (a Google dba o to, by te zalecenia na bieżąco publikować) warto je wdrożyć u siebie. Rzadko kiedy dotyczą one wprost wyglądu strony. Przypominam sobie dwa takie przypadki: „zbyt małe czcionki” oraz „elementy klikalne są zbyt blisko siebie” (najczęściej dotyczy stron mobilnych, w których wielkość przycisków wymaga poprawy i zdaniem algorytmu jest po prostu niewygodna w obsłudze). 

Nadążanie za zmianami standardów i rekomendacji jest o tyle ważne, że po głębszym zastanowieniu wszystkie „błędy” wytykane nam przez Google, są logiczne i sensowne. Choć muszę przyznać, że nie zawsze bezbolesne we wdrażaniu. Mają one jeden cel: poprawić efektywność witryny.

Ile trwa życie strony?

Trudno jednoznacznie zdefiniować ten czas, bo dla każdej strony i branży będzie on nieco inny. Dobrym wyznacznikiem jest konkurencja. Jeśli ta zmienia istotnie swoją stronę, najwyższa pora przyjrzeć się własnej. Jesteś liderem rynku i wyznaczasz trendy w branży? Twój dział marketingu powinien wiedzieć, co w trawie piszczy i że pora na odświeżenie. Zaufaj mu. O ile dobrze liczę, w ciągu 22 lat Google zmieniało swoją stronę około 12 razy. Czy można zatem przyjąć, że rewizję swojej strony należy przeprowadzać co dwa lata? Myślę, że tak. Nie oznacza to od razu konieczności gruntownych zmian. Mam na myśli badania kontrolne, które w razie „w” pozwolą porównać własną witrynę do konkurencji, do zmian, które zachodzą w technologiach i wprowadzić ewentualne udoskonalenia.

Innym przykładem czynnika wręcz wymuszającego zmianę, jest właśnie technologia i engine. Porównując chociażby WordPressa sprzed 4 lat do tego dzisiejszego, skala różnic i rozwiązań, które uległy zmianie, jest imponująca. Całkiem niedawno, w sierpniu 2020 roku, mieliśmy do czynienia z takim kamieniem milowym. WordPress zaprzestał wspierania jQuery Migrate 1.x, przez co wiele starszych motywów i wtyczek najzwyczajniej w świecie przestało działać. Administratorzy stanęli przed decyzją: brak aktualizacji systemu albo modernizacja witryny. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że brak aktualizacji może być z czasem bardzo dotkliwy. Z kolei nowe narzędzia (jak natywna obsługa sitemap, lazyload, automatyczna aktualizacja wtyczek i motywów) są sporym ułatwieniem i eliminują konieczność używania być może nawet kilku wtyczek. A to kolejne punkty do wydajności witryny.

Jeśli nie oprogramowanie strony, to zmienia się hosting. Jeszcze kilka lat temu szczytem marzeń administratorów był super szybki silnik PHP5.6, który jest 3x wolniejszy od bieżącej wersji 7.4. Jak nie skorzystać z takiej poprawy wydajności? Sam cieszę się dobrodziejstwem darmowego certyfikatu SSL w dHosting (kto o nim słyszał 6 lat temu?), czy wsparciem Redis, które mocno (to mało powiedziane) przyśpiesza stronę. 

Na moim blogu jeszcze 4 lata temu ładowanie treści dochodziło nawet do 7 sekund. Teraz trwa to często mniej niż 1 sekundę. Zmiana jest kolosalna i patrząc z nowej perspektywy, zastanawiam się, jak można było kazać użytkownikowi czekać tak długo na załadowanie treści?! Choć z drugiej strony do dziś widuję witryny, które pozwalają swobodnie zaparzyć herbatę w czasie wczytywania. 

Dane z analiz np. Google wskazują, że nasi klienci konwertują najlepiej, kiedy strona ładuje się w czasie do 5 sekund. Każda dodatkowa sekunda to 4,42% konwersji mniej. To mało czy dużo? Średnia konwersja sklepów internetowych w drugim kwartale 2019 roku wynosiła 2,58% (za invespcro.com, i co ciekawe, trend ten od lat jest spadkowy), zatem w przypadku witryny z czasem wczytywania między 5 a 10 sekund możemy mówić o 18 000 zł straty na każde 100 000 zł transakcji. Prawda, że liczby są bezwzględne? 

1…2…3…4…5… i Twój sklep właśnie stracił 5000 zł.

Konieczność zmian jest więcej jak pewna

Wniosek nasuwa się jeden. Strona www nie jest czymś, co zlecisz, zostanie wdrożone i można o tym zapomnieć. Jest narzędziem. I tak jak każde inne wymaga czyszczenia i konserwacji, żeby sprawnie funkcjonować. Czasami trzeba je zreperować, by służyło dłużej. Taka idea powinna przyświecać właścicielom stron internetowych. 

No i jeszcze jedno pytanie na koniec: czy tylko strona internetowa może się zestarzeć? Nie. Proces ten dotyka całego wizerunku i sposobu komunikacji firmy. Dzisiaj porozumiewamy się szybciej i wydajniej, i takiego efektu oczekują klienci. Dlatego właśnie pojawiły się czaty, widgety telefoniczne i wiele innych narzędzi, które oferują znacznie szybszy kontakt niż tradycyjne formularze. Czasami wprowadzenie takiego rozwiązania sprawia, że strona odżywa.

Bywa, że wystarczy zmiana czcionek, albo lekka korekta kolorystyki, by witryna stała się na nowo tworem młodym i rześkim. Częściej jednak trzeba pomyśleć nie o drobnych zmianach, a całkowitej metamorfozie. Postępy w tej dziedzinie są nie do zatrzymania. Serwisy trzeba projektować ze świadomością, że za dwa, trzy lata będą one potrzebować mniejszej lub większej korekty czy to w wyglądzie, czy też w mechanice.

Wielokrotnie obserwowałem, jak liderzy swojej kategorii tracili ten status, bo uważali, że ich e-sklep jest świetny i nie wymaga zmian w czasie, gdy zmieniało się otoczenie firmy. Nie dopuszczali do siebie faktu ponoszenia wydatków na modernizację pomimo zmian technologii serwerowych, sposobów komunikacji czy ewolucji grupy docelowej. Przyczyn spadku obrotów dopatrywali się w dziale handlowym. Jednak kiedy mija 10 lat od wdrożenia strony www, rzadko kiedy wymaga ona poprawek. Częściej trzeba ją stworzyć od zera. 

Szczęśliwcami są tu użytkownicy gotowych CMSów (jak WordPress czy Joomla). W ich przypadku wdrożenie nowego layoutu może ograniczyć się do zakupu gotowego Theme za około 300 zł i prac adaptacyjnych. W dużo gorszej sytuacji są platformy oparte o rozwiązania autorskie, gdzie każda zmiana wyglądu musi angażować zespół programistyczny do zakodowania modyfikacji.

Są to jednak działania, które procentują w postaci ROI i Status Quo biznesu. Jeśli wyprzedzisz konkurencję, będziesz górą i zapewnisz stabilny rozwój swojego biznesu w dłuższej perspektywie czasu. Warto zatem czasami pomyśleć o liftingu swojej strony tylko po to, by była jak Krzysztof Ibisz, wiecznie młoda.

I już całkiem na koniec garść praktycznych porad ode mnie:

  • co jakiś czas aktualizuj grafiki — trendy się zmieniają i baner ładny jeszcze 2 lata temu mógł się zestarzeć;
  • eksperymentuj z kolorami — czasem odświeżenie strony jest jak malowanie mieszkania — trochę farby wystarczy, by wywołać efekt WOW;
  • czcionki ewoluują — kiedyś modny był Times New Roman, dziś klasyką jest Lato i Roboto, a „szeryfy” wracają na salony;
  • przeanalizuj układ menu (zwłaszcza w sklepie internetowym) — może da się je nowoczesnej zorganizować (uprościć, zawęzić);
  • zobacz, jakie technologie wspiera hosting — być może można ich użyć do liftingu strony?