Każdy marketingowiec przynajmniej raz do roku śni by przytrafiła mu się kampania, która zapisze jego nazwisko na kartach kanonów branży i zamieni go w żywą legendę świata kreatywnego. To się od czasu do czasu zdarza o czym będzie niżej.

To kampania, którą przywołuję najczęściej. Zaczęło się niewinnie, ale kiedy spotykają się dwa wielkie umysły (a te myślą ponoć podobnie) po różnych stronach barykady – musiało zaiskrzyć. To, że Audi i BMW oferują konkurencyjne wobec siebie produkty nikogo nie dziwi, dziś oba koncerny mają nieco inną narrację, ale nadal to wozy aspirujące o te same portfele.

W 2013 roku doszło do specyficznego pojedynku, który rozegrał się na bilbordach w Los Angeles. Audi wystartowało z banerem sugerującym, że szachy (a za tym i logo BMW dla niektórych) może być nudne i lepiej jest prowadzić samochód niż grać w szachy.

To skojarzenie dotarło prawdopodobnie do osób odpowiedzialnych za kreację i można powiedzieć, że igrzyska się rozpoczęły. Kilka dni później na tej samej tablicy pojawia się nowy billboard, który już jest bezpośrednią konfrontacją z marką BMW.

Tak otwartego zaproszenie do wojny na kreatywność nie można było zignorować, BMW zainwestowało w większą tablicę po drugiej stronie ulicy…

I tu historia dobiegłaby końca, gdyby nie istniał Photoshop. Fani marki Audi przygotowani ripostę, która sugeruje “bawarce” przemyśleć swoje posunięcie…

BMW nie chcąc być dłużnym również zaangażowało swoją społeczność…

Mniej więcej wtedy też BWM przeniosło swój bilbord w inne miejsce i wojna dobiegła końca. 

Trzeba uczciwie przyznać, że jak dla mnie, to Drugą Wojnę Niemieckiej Motoryzacji wygrywa Audi, ale skoro mowa o drugiej, to musiała być jakaś pierwsza. Prawda? Otóż tak, miej więcej 7 lat wcześniej Audi zdobywa tytuł Samochodu Roku Południowej Afryki. BWM jako kolega po fachu postanowił pogratulować…

i gdyby tylko Audi nie wygrało (i to nie raz) słynnego wyścigu Le Mans 24 w latach 2000 – 2006 to pewnie nic by się więcej nie wydarzyło…

Jak to w życiu bywa, jak zaczyna się dobra zabawa, to szybko znajduje się ekipa do wspólnej zabawy. Jakież było zdziwienie, kiedy można było zobaczyć kreacje reklamowe od Subaru – oczywiście zachowując konwencję i tone of voice.

W swoiście epicki sposób do gry włączył się Bentley, z angielskim poczuciem humoru odpowiedział rewolucjonizując sposób komunikacji tej marki na kilka kolejnych sezonów. Tak na marginesie, to chyba najbardziej oszczędna w słowach reklama jaką w życiu widziałem – a mówiąca zarazem tak wiele, jeśli tylko znamy kontekst, choć i bez niego jest wystarczająco dobrze jak na reklamę, która powinna przyciągać uwagę.

Wróćmy znowu do roku 2013. Mercedes wypuszcza całkiem przyjemny i zabawny spot o tym jak ich inżynierowe w pocie czoła pracują nad komfortem jazy obserwując naturę, a dokładniej – kury.

Jeśli uruchomić nieco fantazję, to niewiele czasu potrzeba, żeby wywnioskować, że mistrzem balansu i miękkości ruchu jest niby pospolity, a jednak wyjątkowy kot. Tak, Jaguar wchodzi do gry z reklamą informująca, że lepsze od kontroli ciała jest szybki, koci refleks… Uwadze polecam te „latające liście” będące w istocie tym, co miało rzekomo pozostać z kurek Mercedesa…

Wiele burzliwych brain-stormów musiało mieć miejsce w tak zaszachowanym Mercedesie. Myśleli, myśleli i wymyślili. Spece od roboty kreatywnej wyszli z komunikatem, że koci refleks może i jest fajny, ale technologia hamulców PRE-SAFE w Mercedesie jest szybsza. Tu przepychanki zdaje się dobiegły końca i Mercedes zaczynał poszukiwania nowej “ofiary”.

Audi w ciekawy sposób (podobnie jak dziś robi to Mcdonald) zagrało swoim logotypem pokazując go jako symbolu miłości i małżeństwa. Mercedes i tym razem odpowiedział w stylu mistrza ciętej riposty.

Historia motoryzacji pamięta jeszcze prztyczki innych brandów. Jeden z ciekawszych to “strzał” Mercedesa w stronę tym razem BMW.

BMW swoją drogą też potrafiło pokazać Audi, gdzie ich miejsce, choćby na tym banerze wiszącym tuż nad wejściem do salonu Audi…

Takich przykładów było więcej, choć dziś trudno odróżnić te prawdziwe, od tych tworzonych przez fanów marek z sentymentu do dawnych kampanii. Powiedzmy to sobie szczerze – ciężko wyobrazić sobie taką kampanię między WP a Onetem, czy między Lidlem a Biedronką. Choć byłbym oglądać całe pasmo reklamowe na Polsacie, żeby to zobaczyć, to mam wrażenie, że czasy tak radosnego marketingu już przeminęły i nie wrócą do ans więcej. Historia marketingu nie stoi tylko motoryzacją na tym polu i innym przykładem jaki wymieniam wyrwany z mocnego snu to mała wymiana uprzejmości między Pepsi a Coca-Cola. Zaczęło się zdaje się od kampanii Pepsi która wykorzystała motyw wakacji, misia polarnego i Mikołaja. W ramach przypomnienia tylko zaznaczę, że Świętego Mikołaja pepsi zawłaszczyło na swoje potrzeby już bardzo dawno temu i nie ma mowy o innym skojarzeniu. Choć marketingowcy marki Pepsi – zagrali tą kartą…

Oprócz tego marki nie raz mierzyły się na slogany, dzięki temu możemy dziś podziwiać tak udane kreacje jak te poniżej…

Pojedynek tych dwóch firm produkujących napoje (i nie tylko) toczył się na tyle długo i na tyle intrygująco, że doczekał się swojej własnej nazwy – wojny colowe – opisanej w Wikipedii w tym miejscu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojny_colowe

A na koniec reklama, przy której do samego końca nie wiadomo po czyjej stronie Wojny Brandów jest… Macdonald kontra Burger King. Kogo obstawiasz?

W tym miejscu pozostaje już tylko jedno marzenie. Oby mi było dane któregoś dnia w takiej wojence wziąć udział i jeszcze ją wygrać…