Zatem jest to ilość światła padającego na materiał światłoczuły (np. film lub sensor elektroniczny) konieczna dla prawidłowego zrobienia zdjęcia fotograficznego. Uzyskuje się ją poprzez ustalenie wartości przysłony i czasu naświetlania w stosunku do wybranej czułości filmu (lub jego odpowiednika w aparacie cyfrowym) lub też czułości materiału odbitkowego (papier fotograficzny, kopia diapozytywowa), a także poprzez odpowiednie dozowanie oświetlenia (lampy błyskowe, lampy o świetle ciągłym, odbłyśniki, ekrany, żaluzje, rozpraszacze światła itp.).

To mówi Wikipedia, ja od kilku dni mam nieco inne zdanie.

Wszystko za sprawą Krakowskiego Foto Plusa – sklepu internetowego ze sprzętem foto. Była to próba zmierzenia się tej firmy z ideą targową. Jak wiadomo pierwsze razy bywają trudne, ale śmiem twierdzić, że się udało. Zadanie FotoPlus miał nie łatwe, rozpędzony jeszcze po targach w Łodzi nastawiony byłem na coś z efektem WOW.

Zaproszenie na Tauron Arenę robiło wrażenie i nie powiem, pełen wielkich nadziei pojechałem do Krakowa. No i trochę się zdziwiłem – nie tyle za sprawą organizatora, co swojego wyobrażenia. Nie wiem czemu, założyłem, że to będzie impreza swoim rozmiarem przyćmiewająca FVF. Tak nie było, ale trzeba uczciwie powiedzieć – FotoPlus dołożył wszelkich starań by to się udało. Dość wspomnieć, że jak w Łodzi nie widziałem dawno już Canona czy Nikona, tak tu były obie marki… czyli jednorożce istnieją…

Nie ma co się oszukiwać, Marka 5tki nikt nie przywiózł, nie było też nic szczególnie nowego i nieznanego. Wszyscy wystawcy, a było ich całkiem sporo pokazywali dobrze nam znane produkty. W większości połączone z ciekawymi ofertami kupna. Na pozór nic specjalnego. Ale… za sprawą rozmiarów imprezy łatwiej było się dopchać do czegokolwiek i porozmawiać z każdą z osób tam obecnych. Myślę, że o ile FVF to wielki koncert plenerowy, to Expozycja była przytulnym kameralnym klubem Jazzowym. Pierwszy raz w życiu mogłem każdego wypytać i nie musiałem ani czekać w kolejce, ani być poganianym przez następnych. Mimo tego, że ruch był całkiem spory – bo to nie chodzi o to, że było pusto, wręcz przeciwnie. Ot cała impreza przebiegała jakby spokojnie, leniwiej, sam nie wiem, może to urok Krakowa, bo w sumie wieczorne spotkania na Kazimierzu miały podobny klimat. Bez pośpiechu, na luzie i sympatycznie.

Foto Plus zadbał o to, by oprócz oglądania sprzętu można było się wymienić doświadczeniami i zyskać nieco nowej wiedzy. Sprzyjały dedykowane temu i wykłady, i warsztaty – zapełniające sale konferencyjne areny po brzegi, zamieniając je miejscami w saunę – ale to znaczy, że ta formułą się przyjęła i przyciągała naprawdę ogromne rzesze zwiedzających.

Co mnie urzekło? Ilford – tak, jestem ignorantem i nie do końca zdawałem sobie sprawę z gamy papierów jakie marka oferuje – ale to temat na osobne rozważania. Pan Michał okazał się człowiekiem, którego można słuchać bez mrugnięcia okiem przez wiele godzin. Przyznaję się, stałem z boku i słuchałem, jak opowiada innym o papierach fotograficznych – to było wręcz doznanie. Ostatnio tyle pasji widziałem jak pewnie historyk sztuki z Krakowa opowiada o kluseczkach z jakimś sosem na antenie TV…

Fajnie było też zobaczyć ekipę Hotelu Przyjaznego Fotografii – Kroczyckiego Fajkiera. Jak zawsze pozytywnie zakręcona ekipa z Jurassic Photo Team robiła fajne rzeczy z pomocą fajnych ludzi. O tym więcej niebawem bez dwóch zdań – warto też zajrzeć do sekcji warsztatów, bo Fajkeir to prawdziwe zagłębie szkoleniowe…

Reasumując, fajnie było, powiedziałbym, że kameralnie i wolniej niż zwykle na targach. Gdybym miał to opisać jednym słowem powiedziałbym, że było „po krakowsku” – i niezmiennie w głowie mam tu rozmowę telefoniczna młodego Stuhra… Jestem na tak i czekam na kolejną okazję odwiedzenia Krakowa.Foto-Plus na facebooku