„Blogi umierają” – mówili. „W internecie jest już wszystko!” – twierdzili. „Po co to robisz?” – pytali. Sytuacja związana z blogosferą od kilku lat jest ciągle mielonym tematem. Niekończącą się historią, jakby powiedzieli niektórzy. No więc i ja się nad nim pochylę i oficjalnie zabiorę głos. Od razu też wyłożę kawę na ławę: osobiście uważam (i praktykuję zresztą też), że blog firmowy to skarb. Przy spełnieniu kilku warunków ma się rozumieć.

No więc pytanie tytułowe powinno brzmieć raczej: dlaczego warto prowadzić bloga firmowego, a nie czy robić to w ogóle.

Jeszcze słówkiem wstępu, zanim zaczniemy…

Wytoczone poniżej działa są zbiorem moich prywatnych spostrzeżeń, doświadczeń i przemyśleń. Jak na profesjonalistę przystało to także lata obserwacji branży, trendów w marketingu i śledzenia efektów pracy klientów, z którymi miałem/mam okazję współpracować. A więc serwuję ci mięcho. Lub jak kto woli: konkret. Częstuj się!

Odpowiedz sobie: czym dla ciebie jest blog?

Pytanie wbrew pozorom bardzo istotne, jeśli zastanawiasz się nad sensem założenia, reaktywowania lub dalszego prowadzenia firmowego bloga. I to co najmniej z kilku powodów. Dlaczego? Blog spełnia różne funkcje. Może:

  • być pamiętnikiem i opowiadać historie z życia firmy,
  • służyć jako rozbudowany katalog produktów/usług, które oferujesz,
  • być miejscem, w którym odbiorca znajdzie rozwiązania swoich problemów lub odkryje inspiracje,
  • dawać czytelnikom porcję konkretnej wiedzy.

Zanim więc padnie jakakolwiek deklaracja w kwestii blogowania, warto przeanalizować branżę, w której się działa i cel, który poprzez blog chce się osiągnąć. Bo on z założenia nie jest podstawowym narzędziem sprzedażowym. Natomiast może skutecznie ten proces wspierać.

3 kluczowe korzyści, dla których warto prowadzić firmowego bloga

  1. Jesteś królem!

Wszyscy tak chwalą media społecznościowe, cieszą się z rosnącej liczby fanów, subskrybentów, obserwatorów, publikują zdjęcia, tworzą albumy i nagrywają filmy. Ta radość jest niestety zbudowana na bardzo kruchym fundamencie. Konta, które zakładasz w social mediach (m.in. Instagram, Facebook, YouTube, Twitter, Tik Tok, Snapchat), nie są twoją własnością. Jeśli więc nie daj losie, coś się wydarzy (a może całkiem sporo np. zablokowanie treści, usunięcie konta), ot tak tracisz wszystko: artystyczny dorobek, odbiorców, zasięgi, pieniądze, kanał sprzedaży, no krótko pisząc: pozamiatane, albo jeśli grasz w Monopoly – „wracasz na start, nie otrzymujesz premii” .

Na blogu to ty jesteś panem. Masz pełną kontrolę nad istnieniem, funkcjonowaniem i rozwojem swojego miejsca w sieci. No, chyba że zechcesz podzielić się nią w pewnym zakresie z takim człowiekiem, jak ja: od technicznej, brudnej roboty, dzięki której wirtualna machina śmiga jak złoto i przyciąga nowych odbiorców.

  • I masz władzę absolutną

Rosnąca konkurencja i koszty reklam, spadek zasięgów organicznych, miliony zmiennych w algorytmach, w których ciężko jest się połapać – oto prawdziwe oblicze sociali. Tych działań nie da się opanować. A żeby utrzymać się na powierzchni, trzeba się dostosować.

Blog jest od wszystkich tych mechanizmów wolny. Co więcej: to ty, jako właściciel decydujesz, w jakiej formie będziesz prezentować treści, czego będą dotyczyć, nie ograniczają cię limity znaków ani wytyczne co do wielkości grafik. Nikt nie może cię też zablokować, zawiesić ani usunąć z wirtualnego świata. Krótko pisząc: blog jest gwarantem internetowej egzystencji i twórczej swobody (oczywiście w ramach obowiązującego prawa).

  • Kierujesz ruch do miejsca, które sprzedaje

Wielu specjalistów ds. social media twierdzi, że konta zakładane w zewnętrznych serwisach mają być przedłużeniem działalności w sieci, a nie jej podstawą. Sercem powinna być strona internetowa i blog w komplecie. I ja się z tym zgadzam. Bo przecież strategia, która jest realizowana na fan page czy w innych kanałach, ma finalnie kierować ruch właśnie na www/sklep internetowy. Warto więc zadbać, by potencjalny odbiorca/klient znalazł tam wszystko, czego potrzebuje. A nawet więcej (dzięki blogowi właśnie).

Korzyści z prowadzenia firmowego bloga jest oczywiście więcej:

  • budowanie tzw. długiego ogona i zwiększenie potencjału SEO strony,
  • źródło pozyskiwania nowych linków do www,
  • zwiększenie zasięgu działań reklamowych i promocyjnych,
  • powiększanie bazy mailingowej,
  • kreowanie wizerunku eksperta,
  • tworzenie zaangażowanej społeczności.

I jeszcze kilka by się znalazło. Według mnie gra jest warta świeczki.

No i żeby zachować równowagę, bo kij ma dwa końce, a każdy medal dwie strony, napiszę jeszcze, kiedy prowadzenie bloga jest bez sensu. Bo zdarza się i tak.

On się właśnie dowiedział, że nie masz firmowego bloga.

2 powody, według których prowadzenie bloga mija się z celem

  1. Piszesz, bo inni tak robią

Blog (a firmowy już w ogóle) nie powinien być nieprzemyślanym widzimisię. Zamieszczane na nim treści mają być wizytówką twojej działalności, nieść wartość dla odbiorców, być ciekawe, merytoryczne i zachęcające do działania. Pułapka myślenia, że „inni piszą, to i ja popisze” polega na tym, że niechcący można zrobić sobie krzywdę. Niedopracowane, niezrozumiałe lub nie daj wszechświecie niezgodne z faktami treści, podważą twoją wiarygodność, pozycję i mogą niekorzystnie wpłynąć na sprzedaż. A odbudować później to wszystko jest baaaaaaaardzo ciężko.

  • Nie przeliczyłeś sił na zamiary

Prowadzenie bloga w sposób, który ma ręce i nogi, i przynosi korzyści, wymaga czasu i konkretnych umiejętności. Trzeba opracować listę tematów, by mieć regularnie (!) o czym pisać, stworzyć tekst i zadbać, by był przyjazny wyszukiwarkom, wybrać zdjęcia i wreszcie opublikować go na blogu. To są godziny pracy, które szybko studzą zapędy większości osób. Szczególnie tych, które prowadzą swoje biznesy w pojedynkę. Z prostego powodu: doba nie jest z gumy. Chyba że oddasz tworzenie treści copywriterowi, który zna się na rzeczy. Wtedy ma to sens (o współpracy z copy popełniłem ostatnio artykuł. Jeśli cię interesuje, zapraszam tędy).

No i oczywiście jestem ciekaw Twojego zdania na temat tego, czy warto prowadzić firmowego bloga. Rozgość się śmiało w komentarzach i daj znać, co myślisz.