Instagram to obok Facebooka podstawowe narzędzie marketingowe fotografów. Jedni go uwielbiają, inni nie lubią. Faktem jednak jest to, że 8 milionów Polaków korzysta z tego medium.
Słowa Instagram i marketing łączy skojarzenie do „zdjęcia” tak było do zawsze, ale to się zmieni i to całkiem szybko. Czy jesteś na taką zmianę gotowy?
Spis treści
Czym tak właściwe był Instagram dla fotografa?
Spora cześć fotografów traktuje od zawsze Insta jako zło konieczne. Nie lubimy, nie chcemy, nie rozumiemy i koniec. Wielu wróżyło że padnie w 2018. Niestety dobrych wieście nie ma i nie będzie.
Instagram ma się dobrze, lepiej i coraz lepiej mieć się będzie. Mimo tego, że Facebook jest największym serwisem społecznościowym i to on jest tez najszybszym i najłatwiej dostępnym dla ogółu źródłem newsów. Jest tu jednak pewien szkopuł. Udział Facebooka jako nośnika newsów od dwóch lat się nie zmienia. Co przy całkiem sporym wzroście Instagrama w tym okresie świadczyć może, że coraz chętniej dzielimy się ważnymi informacjami nie tylko na Fejsbuniu. Tym samym dochodzi swoim zasięgiem do wydawać by się mogło króla szybkich newsów – Twittera. Taka niespodzianka bym powiedział. Aż się łezka w oku kręci na wspomnienie zaleceń socialmedia gór(guru, górów, czy jak im tam) mówiącym, że tylko tłity do szybkiej komunikacji i nie mniej niż 16 razy na dobę. Tak to wygląda graficznie.
Dlaczego instagram tak mocno rośnie?
Dzieje się tak za sprawą relacji. Instagram Stories szturmem podbił serca wszystkich – od blogerów, przez celebrytów po naukowców – i aż się boję aż odkryją ten format politycy. Mechanizm ten pomógł rozwiązać największą bolączkę tego serwisu – absolutny brak chronologii. Relacje są dostępne tylko przez 24h wieć dla odbiorców dostępna jest tylko świeża i aktualna treść a to już brama do sukcesu. Jeśli coś widzisz, wiesz, że jest aktualne. Taką metodykę doskonale zagospodarowały serwisy informacyjne które w kilka tapnieć są w stanie dostarczyć najistotniejsze informacje z regionu, świata, albo interesującej nas dziedziny.
Ta rewolucja ma bohatera. Dokładnie to bohaterów – setki jeśli nie tysiące ludzi zaczęło robić to samo co duże stacje. Informują o rzeczach ważnych. Każdy może zostać reporterem i relacjonować nam to co uważna za ważne. W teorii fantastyczne nieograniczone możliwości – w praktyce trudna praca, bo odbiorca stał się bardziej wybredny i lepiej selekcjonuje to co chce śledzić. Najlepszym przykładem do zobrazowania zagadnienia będzie stacja TVN24 z nieco ponad 255 tyś. obserwujących i Mama Ginekolog z 652 tysiącami followersów. A wydawać by się mogło, że przewaga dużego serwisu newsowego nad „blogerką” musi być miażdżąca.
Zaufanie – rzecz bezcenna.
Pojęcie fakenewsów od dłuższego już czasu nam towarzyszy na każdym kroku. Przełożyło się to na na zawrotny wynik w badaniu zaufania do treści. Serwisy społecznościowe wykręcił zawrotne 26% – znaczy to, ze 3/4 z Was nie wierzy w to co czyta – również w tym tekście. W teorii. W praktyce kto nie słyszał o rzekomej śmierci Morgana Freemana – bo ja w tym roku już ze 3 razy. Zatem zdolność weryfikacji wiadomości urasta do ranki kluczowej – i tu znowu realne osoby i ich wizja świata są dla nas bardziej wiarygodne niż przekazy mediowe. Dlaczego? Bo znamy te osoby często osobiście.
Piszę o tym tylko dlatego, żeby mieć tło. Tło które mówi, że szybkość i wiarygodność przekazu jest kluczowa. Szybkość oznacza mobilność, a to oznacza, ze coraz częściej czerpiemy wiedzę o naszym otoczeniu z gazet, telewizji czy radia, a coraz częściej sięgamy po smartfona. Cyfry w Excelu pokazują, że mniej więcej połowa znanych nam newsów pochodzi z platform mobilnych. Dla ciekawostki warto dodać, ze statystyczny Hiszpan pozyskuje w ten sposób już 73% informacji. Widzę tu pojawiająca się niszę dla serwisów informacyjnych – które będą musiały się zmienić w niedalekiej przyszłości aby dotrzymać kroku swojej publiczności.
Wniosek?
Polub Isntagrama i jak najszybciej opanuj tworzenie relacji. Jeśli chcesz istnieć w świadomości odbiorców – zdaje się, że to doskonały moment na zmianę strategi komunikacji.